Alternatywne scenariusze zbawienia

Jakie są alternatywne sposoby zbawienia świata w świetle czarnego scenariusza zaprezentowanego w trzeciej części tego opracowania? Widzę dwa takie scenariusze, gdyż nie biorę pod uwagę „odgórnego” zbawienia dokonanego przez Boga. Pierwszy, dość typowy, a drugi mocno futurologiczny.

Ten typowy scenariusz został już opisany w mojej książce „Dotyk wieczności” i na stronie internetowej www.istota.net., gdzie wykazałem, że nasz świat nie został jeszcze zbawiony. Za to miało miejsce zjawisko odkupienia. Zatem zrozumienie przyszłego, pełnego zbawienia nie w pełni można opierać na wynikach działalności Jezusa. Główny problem dotyczy postawy ludzi wobec Powracającego Zbawiciela. Chodzi o to, aby go właściwie rozpoznać i nie „ukrzyżować”. Wtedy mogłaby się zacząć odnowa naszego świata i moglibyśmy wrócić do pierwotnego scenariusza przewidzianego przez Stwórcę. Niestety, trzeba się też strzec innych mechanizmów zła. Ponowne odrzucenie Zbawiciela urodzonego wśród ludzi nie musi się dokonać poprzez jego literalne zabójstwo. Możemy sobie na przykład wyobrazić całkowity brak poparcia dla niego, brak zrozumienia dla jego nauk, a także pozostawienie jego losów w rękach polityków i fanatycznych wyznawców różnych religii. Już raz, w dawnym Izraelu, taka mieszanka polityczno-religijna spowodowała zaprzepaszczenie możliwości pełnego zbawienia, którego miał dokonać Jezus Chrystus. Niestety, obserwacja obecnej sytuacji na świecie prowadzi raczej do czarnego scenariusza.

Przejdę teraz do scenariusza futurologicznego.

To, co tu przedstawiam, wynika logicznie z analiz, które prowadziłem w ramach essenceizmu. Skoro twierdzę, że Bóg nie może zaingerować w nasz świat, aby go „odgórnie” zbawić, a mieszkańcy Ziemi okazują się niezdolni do przeprowadzenia procesu zbawienia, to może to zrobić ktoś z zewnątrz. Nadal przewiduję, że powinni to zrobić ludzie, choć niekoniecznie z naszej planety.

Z punktu widzenia kogoś spoza Ziemi wygląda na to, że na jednej z planet ukształtowanych przez Stwórcę nastąpiła tragedia, która do dzisiaj powoduje cierpienie Jego dzieci. Szkoda, że ten los spotkał właśnie naszą Ziemię. W moim „czarnym” postrzeganiu określiłem ją jako piekło, w którym musimy żyć. Panujący w nim Szatan i jego źli aniołowie są równocześnie odizolowani od właściwego, Bożego wszechświata duchowego. Zatem znalezienie się ludzkości pod ich złym panowaniem w dramatyczny sposób zatrzymało nasz rozwój. Dlatego z naszej Ziemi nie można bezpośrednio po śmierci fizycznej wejść do idealnego świata duchowego zwanego niebem. Żyjemy zamknięci najpierw w fizycznym piekle na Ziemi, a po śmierci tułamy się w nieznanym nam świecie duchowym przypominającym jedną wielką poczekalnię. Jego sfery są jakby umieszczone w „wielkiej chmurze” przykrywającej naszą rzeczywistość, tworząc swojego rodzaju przedłużenie naszego „ziemskiego więzienia”.

Czy można zatem liczyć na to, że w tej trudnej sytuacji przyjdą nam na pomoc inne cywilizacje ludzkie, które zgodnie z moim przypuszczeniem mogą znajdować się gdzieś w kosmosie?

Takie rozwiązanie, pomimo wielkich nadziei, może na razie nie dojść do skutku, jeśli o naszej dramatycznej sytuacji nie będzie wiedział nikt we wszechświecie. Niestety, jest to dość prawdopodobne. Być może nie chodzi tu tylko o poziom techniki. Na pewno ciężko byłoby porozumieć się cywilizacji na poziomie najstarszego okresu kultury Babilonu z cywilizacją na poziomie naszego XXI wieku. Być może właśnie taka różnica istnieje między naszą cywilizacją, a innymi wysoko rozwiniętymi na tamtych planetach. Przy mniej pesymistycznym scenariuszu można sobie wyobrazić naszą Ziemię zagubioną w bezkresnym kosmosie jako samotną planetę, do której nie docierają żadne informacje od reszty wszechświata, a równocześnie o tej planecie nikt nic nie wie.

Jednak boję się, że główny problem leży jeszcze gdzie indziej. Może bowiem być tak, że jesteśmy „samotną wyspą zła” w kosmosie, jedyną upadłą cywilizacją ludzką. Zło na naszej planecie mogło uczynić nas na tyle zepsutymi i obcymi dla wszechświatowej społeczności, że wytworzyła się ogromna duchowa „przepaść” między nimi a nami. Na dodatek, z powodu zła, możemy być na tyle „obcy” dla nich, że będą się nas bali, tak jak my boimy się wszelkiego rodzaju domniemanych „obcych” z kosmosu. Wygląda na to, że możemy być poza ustabilizowanym dobrem we wszechświecie, jakby w otchłani, zdani ciągle na zło. Byłby to rzeczywiście czarny scenariusz.

Pisałem już, że Bóg jest doskonały w Swoim dziele. Dlatego na innych planetach we wszechświecie, podobnych do Ziemi, mógł stworzyć ludzi na „Swój obraz i podobieństwo” o identycznej strukturze jak nasza. Byt Pierwoistny, będąc doskonały, powinien stworzyć najdoskonalszą koncepcję człowieka, którą mógłby potem powielać na niezliczonej ilości planet. Nadzieją powinno być to, że żadna inna ludzka cywilizacja we wszechświecie nie doświadczyła takiej tragedii, jaką przeszła nasza cywilizacja w biblijnym Ogrodzie Eden w pierwszych latach swojego istnienia. Wszyscy inni we wszechświecie powinni być w pełni doskonali i nieskażeni złem. To dałoby pewność, że są wystarczająco mądrzy, żeby móc nam pomóc. Do współpracy mogą zaprosić tych samych aniołów, którzy komunikują się z nami. Na razie ci dobrzy aniołowie w oparciu o obecną ludzkość nie mogą zrobić zbyt wiele, co można uznać za złą wiadomość.

Dobrą wiadomością jest fakt, że właśnie ci dobrzy aniołowie znają naszą obecną sytuację. Zatem podczas przeprowadzania zbawiania naszej Ziemi mogliby być odpowiednimi przewodnikami dla ludzi z innych planet. Wiadomo, że doskonali ludzie dysponują jeszcze większą mocą niż aniołowie. Mogą zatem stanąć do pojedynku z Szatanem, tak jak to zrobił Jezus. Taka armia „zbawicieli” mogłaby z pewnością poradzić sobie z Szatanem i jego złymi duchami. Niestety, ta dobra cywilizacja z przyczyn technicznych nie przyleci do nas statkami kosmicznymi. Nawet przy dużych prędkościach statków kosmicznych ludzkie ciało ma bardzo ograniczony czas życia. Na Ziemię mogłyby trafić tylko ich osoby duchowe. Konieczna byłaby zatem pomoc ludzi żyjących aktualnie na naszej planecie, mających swoje osoby fizyczne. Tacy ludzie mogliby zaoferować udział w „reinkarnacji” osób duchowych przybyszów z tamtej, nieskażonej złem planety. Ten mechanizm użycia osoby fizycznej przez „obcą” osobę duchową Stwórca przewidział już dawno temu, aby wszyscy ludzie wszechczasów mogli uczestniczyć w życiu zarówno swojej planety, jak i innych zamieszkałych planet w całym wszechświecie. Tłumaczyłem wielokrotnie to zjawisko w ramach prezentacji systemu essenceizm. Mogłoby to zmobilizować pozostałych ludzi na Ziemi, aby włączyli się w proces oczyszczania świata ze zła. Dodatkową pomoc i doświadczenie mogą zaoferować osoby duchowe z raju, czyli święci prowadzeni przez Jezusa. Oni bowiem wiedzą, kto jest naszym głównym przeciwnikiem na Ziemi. Doprowadziłoby to wreszcie do realizacji pierwotnych planów Stwórcy i nauczyło nas żyć w świecie pod Jego zwierzchnictwem. Ten proces trwałby do momentu, w którym Bóg bezpośrednio mógłby się włączyć w nasze życie. Nastąpiłoby to w wyniku dojścia do doskonałości pierwszej ludzkiej pary, czyli stanu, do którego nie doszli Adam i Ewa. Staliby się oni właściwymi rodzicami całej ludzkości, dając początek Boskiemu rodowodowi naszej rasy. Wówczas ten scenariusz upodobniłby się do pierwotnego scenariusza opisywanego w moim opracowaniu. Nie byłby to już czarny scenariusz, ale ten, który prowadzi do powstania idealnego świata. Wynika stąd prosty wniosek, oczywiście bardzo futurologiczny i pochodzący po części ze sfery marzeń, że do zbawienia potrzebujemy wsparcia ze strony ludzi, którzy już gdzieś we wszechświecie zrealizowali Boską koncepcję świata, czyli tak zwane Królestwo Niebieskie.

W związku z tym warto dodać pewną pozytywną wiedzę, aby powstał pozytywny scenariusz zbawienia.

Skoro nasza Ziemia jest wciąż miejscem, gdzie nie można osiągnąć poziomu doskonałości, to nasza edukacja i rozwój duchowy może zostać dokończony gdzieś indziej, w korzystnych dla nas warunkach, czyli w innym miejscu we wszechświecie. Jeśli są „dobre Ziemie” we wszechświecie, gdzie powstały cywilizacje zgodne z koncepcją Stwórcy, to znaczy idealny świat, to ludzie tam żyjący mogą nam pomóc dokończyć nasz rozwój, to znaczy dać nam szansę osiągnięcia odpowiedniego stanu doskonałości potrzebnego do kontynuacji życia wiecznego. Chodzi o „podłączenie się” do ludzi będących w trakcie swego rozwoju na takiej dobrej planecie. Dzięki temu moglibyśmy korzystać z ich osób fizycznych w ciągu jednego biologicznego życia i tak jak oni osiągnąć poziom doskonałości duchowej przewidziany przez Stwórcę. Taka opcja pozwala uświadomić każdemu pozytywną wizję przyszłości. To, co napisałem powyżej, brzmi nieprawdopodobnie, ale wynika z logicznej analizy stanu wszechświata, który, moim zdaniem, powstał zgodnie z koncepcją Stwórcy.

Przedstawiając taką futurologiczną wizję, myślałem również o ludziach nauki, aby i oni zrozumieli naszą dramatyczną sytuację. Oczywiście naukowców nie trzeba przekonywać do poszukiwań cywilizacji na innych planetach w kosmosie. Robią to bowiem od dawna. Myślę, że w najbliższej przyszłości dojdziemy do odpowiedniego poziomu techniki umożliwiającej skuteczną komunikację międzyplanetarną, aby we wszechświecie było coś o nas wiadomo. Wtedy ewentualnie moglibyśmy podjąć próby zlikwidowania naszego piekła przy pomocy z zewnątrz.

Czy to wszystko, co napisałem powyżej, jest jedynie fikcją? A może to tylko moje marzenia…?

Odpowiedź na te pytania przyniesie przyszłość…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ESSENCEISM – system badawczy dla określenia Pierwszej Przyczyny